Producent maski zapewnia, że dzięki trzem olejkom (kokos, argan i makadamia) włosy staną się nawilżone, wygładzone i pełne blasku. Dodatkowo nasze włosy po jej użyciu mają by sprężyste i chronione przed działaniem promieni ultra słonecznych.

Maska jest bardzo gęsta, przez co świetnie rozprowadza się na włosach, a dodatkowo jest bardzo wydajna, bo wystarczy niewielka ilość, aby pokryć długie włosy. Zapach jest specyficzny, jeśli znacie maski L’Biotica to doskonale wiecie, o co mi chodzi. Niestety nie wszystkim może on odpowiadać, dlatego proponuję najpierw kupić małą saszetkę na próbę, bo zapach utrzymuję się bardzo długo na włosach. Nawet do następnego mycia. Mi akurat nie przeszkadzał.

I tu jest trochę pies pogrzebany, bo nie do końca wiem, co mam o niej sądzić. Przy jej zmywaniu włosy dosłownie się leją, co jest ogromnym plusem. Łatwo się je rozczesuje i nie powstają żadne kołtuny. Zauważyłam też, że włosy po jej użyciu są miękkie w dotyku, ładnie się błyszczą, ale niestety strasznie się puszą na długości. Bliżej nasady włosy są gładkie, ale im niżej tym większy puch. Co najlepsze, na włosach mojej siostry sprawdziła się idealnie i są dokładnie takie, jakie obiecywał producent. 

Myślę, że nie jest to spowodowane złym składem produktu. Skład maski jest bardzo dobry. Po prostu moje włosy nie lubią się z olejem makadamia, o czym zdążyłam się przekonać stosując sam olejek.