KULTURA
Recenzja książki Włodka Markowicza - "Kropki"
22.7.16
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją książki, której to napisanie odkładałam przez bardzo długi czas. Zawsze jest mi bardzo przykro, kiedy jestem zmuszona ocenić czyjąś pracę negatywnie i raczej staram się nie recenzować lektur, które z jakiegoś powodu okazały się dla mnie kiepskie. Jednak kiedy wstawiłam zdjęcie na instagramie z informacją, że czytam "Kropki", pojawiło się sporo komentarzy i maili z prośbą o recenzję, i ogóle z pytaniami czy warto. Mam, więc nadzieję, że tym wpisem odpowiem na to najczęściej zadawane przez Was pytanie.
Jakiś czas temu kupiłam książkę
Włodka Markowicza pt.: "Kropki". Włodka śledzę na
youtubie odkąd zaczął tworzyć filmy na własnym kanale i
początkowo kiedy dowiedziałam się, że wydał własną książkę
w ogóle się tym nie przejęłam. Kupiłam ją dopiero miesiąc po
premierze, trochę ze względu na pozytywne opinie, które krążyły
o niej w internecie i trochę dlatego, żeby zaspokoić swoją
ciekawość. Niestety książka nie zachwyciła mnie i zaraz dowiecie
się dlaczego. Ale najpierw zacznijmy od..
... WYGLĄDU
Wiem, że książki nie ocenia się po
tym jak wygląda i jak jest wydana, ale odkąd zaczęłam zajmować
się grafiką jakoś automatycznie zwracam uwagę na takie rzeczy.
Jeśli chodzi o samą okładkę to nie mam się do czego przyczepić,
jest prosta, ładna. Uwielbiam kontrast między czerwienią i czernią.
CO W ŚRODKU?
Książka podzielona jest na siedem
rozdziałów i niezliczoną ilość podrozdziałów. Dodatkowo tekst
podzielony jest na małe akapity. Jest w tym plus, ponieważ coraz
trudniej jest nam skupić się na przeczytaniu dłuższego tekstu, a
ten zabieg ułatwia powrót do lektury. To co najbardziej mnie w niej
denerwowało to to, że tekst nie jest wyjustowany do lewej i prawej.
Taki tekst niestety ciężko się czyta i wygląda źle. To co
jeszcze mnie irytowało to duże odstępy miedzy jednym tekstem a
drugim, przez co książka ma 300 stron. Gdyby nie te ogromne przerwy
pozycja byłaby o połowę cieńsza.
TREŚĆ
Włodek jest osobą bardzo
inteligentną, oczytaną a do tego interesuje się wieloma rzeczami i
chyba spodziewałam się, że książka, która wychodzi spod jego
pióra też będzie na wysokim poziomie. Niestety bardzo się
zawiodłam. Pozycja napisana się w sposób bardzo chaotyczny. Ciężko
połapać się o co chodzi. Odniosłam wrażenie, że autor usiadł,
spisał wszystko co przyszło mu do głowy i wysłał to do druku,
nie sprawdzając wcześniej czy to co napisał ma w ogóle sens.
Często przyłapywałam się na tym, że przerzucałam strony
sprawdzając, kiedy skończy się dany rozdział, bo po prostu się
nudziłam. Z lektury nie wyniosłam nic nowego, bo wszystko o czym
napisał Włodek było już napisane nie raz. Chociaż nie
spodziewałam się po niej nagłego oświecenia.
To co jeszcze mnie zniechęcało do
czytania tej książki to język. Jakoś ciężko jest mi przebrnąć
przez tekst, w którym co kilka zdań możemy znaleźć zwroty typu:
"chujowo ale stabilnie", " mam to w dupie" czy
nawiązania do memów. Chyba, że ma to jakiś konkretny wydźwięk
emocjonalny. Tutaj to nie było potrzebne.
Podsumowując, jest mi przykro, że
autor książki nie postarał się nadać wypisanym przez siebie
myślom jednolitej struktury, czy porządku w spisywaniu tego co ma w
głowie. Dzięki temu ułatwiłby czytelnikowi odbiór tekstu.
Chaotyczna treść sprawiła, że przebrnięcie przez "Kropki"
było dość męczące i bolesne. A szkoda.
Czytaliście książkę Włodka
Markowicza? Co o niej myślicie? A może dopiero macie zamiar ją
przeczytać? Jakie są Wasze ulubione książki i dlaczego?