BEAUTY
PROJEKT DENKO #3
3.11.16
Od ostatniego wpisu z projektem denko
minęło już trochę czasu, więc stwierdziłam, że to dobry czas,
aby w końcu zabrać się za recenzje kolejnych kosmetyków, które
udało mi się zużyć w przeciągu kilku tygodni i miesięcy. No i w
końcu będę mogła pozbyć się tych wszystkich zalegających
opakowań z mojej łazienki. Tym razem nie będę dzielić tego wpisu
na poszczególne kategorie (kremy, żele itp), bo w sumie nie wiem
czy jest sens i czy to w ogóle w jakikolwiek sposób pomaga. Jeśli
chcecie, żeby takie wpisy były podzielone na kategorie tak jak
wcześniej to będę wdzięczna jeśli dostanę informacje o tym w
komentarzach. Żeby nie przedłużać, zaczynamy! :)
NIVEA CARE – LEKKI KREM ODŻYWCZY DO KAŻDEGO TYPU CERY
Uwielbiam próbki różnych kosmetyków. To dobry sposób, aby poznać nowy produkt, ale też
sprawdzić jego działanie przed zakupem pełnowymiarowego produktu.
Dodatkowo taka saszetka kremu czy szamponu do włosów zajmuje bardzo
mało miejsca, więc idealnie sprawdzi się w podróżach. Dzięki
temu nie muszę nosić ze sobą oddzielnej walizeczki na kosmetyki,
tylko wrzucam w torebkę kilka próbek i jestem gotowa na wyjazd :)
A mówiąc o podróżowaniu, to
ostatnio miałam właśnie okazję wypróbować saszetkę kremu Nivea
przy okazji kilkudniowego wyjazdu. Bardzo dawno nie używałam
kosmetyków tej firmy, bo mam już kilka swoich ulubionych marek
produktów do pielęgnacji twarzy i po prostu "kręcę się"
wokół nich.
Tak jak obiecuje producent krem jest
bardzo lekki i ma przyjemną konsystencję. Zauważyłam też, że
szybko się wchłania i nie lepi się, co jest dla mnie ogromnym
plusem, bo nie cierpię tego uczucia. Krem jest bardzo wydajny.
Próbka to zaledwie 4ml i spokojnie korzystałam z niej przez 5 dni
rano i wieczorem, a na koniec jeszcze użyłam go jako balsam do
ciała, bo nie chciałam jej zawozić do domu. Jeśli chodzi o zapach
to jest całkiem przyjemny i szybko się ulatnia.
Jeśli chodzi o minusy, które
zauważyłam to są tylko dwa, ale dosyć znaczące. Po pierwsze nie
zauważyłam, żeby krem jakoś specjalnie nawilżał i odżywiał
moją skórę. Nie była ona totalnie sucha, bo nie czułam tego
okropnego napięcia i ściągnięcia buźki, ale też nie było
żadnego efektu wow, przez który kupiłabym ten krem. Jednak
używałam do za krótko, żeby ocenić jego faktyczne działanie.
To co mi się w nim jeszcze nie podoba
to to, że może zapychać buzię. Mi się to niestety zdarzyło.
Wprawdzie nie miałam po nim wyprysków, ale czułam pod skórą
drobniutkie grudki, więc nie polecam go osobom z trądzikiem i skórą
ze skłonnościami do zapychania, wyprysków itp. Ja raczej nie kupię
pełnowymiarowego opakowania, ze względu na to, że krem powoduje u
mnie zapychanie.
NIVEA – DWUFAZOWY PŁYN DO DEMAKIJAŻU OCZU
Płyn dostałam jakiś czas temu od
siostry, więc nie wiem gdzie można go dostać i za ile. Ja byłam z
niego bardzo zadowolona. Był bardzo wydajny, używałam go przez
kilka miesięcy. Nie miał problemów ze zmyciem tuszu do rzęs czy
cieni do powiek. Nie wiem jak sprawdziłby się przy makijażu
wodoodpornym, bo takiego nie noszę, więc nie miałam jak tego
przetestować. Nie podrażniał oczu, więc jeśli nosicie szkła
kontaktowe to nie powinno być problemu. Minusem tego produktu może
być to, że zostawia na skórze tłusty film, ale to mi nie
przeszkadzało, bo i tak po jego użyciu myłam twarz żelem. Jeśli
uda mi się go gdzieś znaleźć to na pewno kupię go ponownie :)

TOŁPA – MATUJĄCY ŻEL-PEELING DO MYCIA TWARZY
Na pewno zauważycie po moich wpisach
czy to zakupowych, czy z projektem denko, że często piszę o
produktach Tołpy. O tej marce dowiedziałam się jakieś 3 lata temu
od jednej z youtuberek i stwierdziłam, że przekonam się na własnej
skórze czy warto. Tym bardziej, że kosmetyki tej firmy już od
jakiegoś czasu można dostać w Biedronkach, często w dużo
niższych cenach niż w drogeriach. Nie wszystkie kosmetyki Tołpy
mi się sprawdzają, ale większość z nich uwielbiam i stosuję non
stop.
Jakiś czas temu kupiłam ten matujący
żel-peeling do twarzy, bo był w promocji i stwierdziłam, że go
przetestuję. Bardzo dobrze oczyszczał skórę z zanieczyszczeń i
resztek makijażu. Tak jak obiecał producent bardzo ładnie matowi
skórę i ten efekt utrzymywał się przez długi czas. Nie
nazwałabym tego żelu jednak peelingiem, gdyż drobinki, które się
w nim znajdowały były hmm.. płaskie i delikatne(trochę to
wyglądało jak zmielone liście herbaty),więc w ogóle nie
ścierały.
Nie polecałabym tego produktu osobom z
suchą i wrażliwą cerą, gdyż żel potrafił wysuszyć nawet moją
mieszaną cerę.

ZIAJA – KREMOWE MYDŁO ARGANOWE
Do jego zakupu skusiła mnie super
niska cena (5.99 za 500ml). Produkt ma bardzo przyjemny, delikatny
zapach. Bardzo fajnie myje i pieni się, co bardzo lubię. Jest
bardzo wydajny – taka butelka wystarczyła mi na ok. 1,5-2 miesiące
stosowania. Niestety trochę wysusza skórę, ale szczerze jeszcze
nie znalazłam żadnego kosmetyku myjącego, który by tego nie
robił. Jeśli znacie taki, to chętnie poczytam o nim w
komentarzach.
Korzystałyście z któryś z tych kosmetyków? Jak się u Was sprawdziły?
*tekst przeniesiony z drugiego bloga beautyreview.pl
*tekst przeniesiony z drugiego bloga beautyreview.pl